Byłem drugi raz. I po raz drugi było fajnie 🙂
Na wstępie bardzo chciałbym podziękować dr hab. Michałowi Stachurze za wyśmienitą organizację imprezy. Była odpowiednia ilość czasu na rozgrywki (choć tego zawsze mało 🙂 ), zapewniono uczestnikom odpowiednią „infrastrukturę” (kawa, herbata, ciasteczka itp.). Oczywiście było też świetne Towarzystwo.
Michał Stachura kontempluje rozgrywkę w A Distant Plain.
Bardzo dziękuję Igorowi (Kpt. Bombie), Michałowi Raubritterowi i Przemkowi JB za naukę gry w A Distant Plain. Grałem Warlordami i szybko zostałem sprowadzony do roli „pora” (rośliny) w grze. Błędna strategia, przyjęta na początku, spowodowała, że od połowy rozgrywki jedynie pełniłem funkcję „przeszkadzajki” w osiągnięciu przez JB lub Raubrittera automata w kolejnych „Propagandach”. A Distant Plain to trzecia część systemu COIN, która prezentuje walki w Afganistanie w latach 2002-2013. „Walki” to umowne określenie, albowiem nie toczymy żadnych bitew, lecz gracze wykonują różne militarne akcje. System bardzo ciekawy, elegancki, ale „mózgożerny”. Grę kupiłem 🙂
Igor z Przemkiem oraz śmigająca dłoń „Karzaia” – Michała.
W sobotę, po skończeniu A Distant Plain, ok. 15.00 zasiadłem z Konradem do Liberty Roads. Jest to gra francuskiego wydawnictwa „Hexasim” o walkach na Froncie Zachodnim począwszy od lądowania w Normandii 6 czerwca 1944 roku do maja 1945. Jednostki są w skali dywizyjnej. W grze są trzy scenariusze: wprowadzający „Cobra” o przełamaniu Aliantów w lipcu 1944 pod Saint Lo, pełna kampania oraz, rozegrany przez nas, „Market Garden”, zaczynający się 11 września 1944.
Dla Konrada była to pierwsza rozgrywka w tę grę, a rzucony został na „głęboką wodę”, dowodził bowiem Aliantami. Mi było zdecydowanie łatwiej chować się za umocnieniami Linii Zygfryda.
Rozegraliśmy z Konradem 12 z 13 etapów. Wygrałem, choć w kluczowym momencie gry dopisało mi szczęście – Konrad miał wyjątkowo złe rzuty na pogodę, co determinuje udział alianckiego lotnictwa.
Cieszę się jednak, że gra przypadła mojemu Przyjacielowi do gustu. Mam nadzieję zagrać kiedyś pełną kampanię.
W niedzielę z Igorem i Konradem zasiadłem do ostatniej, VII części systemu BAR, gry o bitwie pod Fontenoy 11 maja 1745 roku. Świetny system aktywacji, bardzo dobre oddanie realiów ówczesnego pola walki, płynna rozgrywka – wszystko to pozwoliło cieszyć się z wcześniejszego zakupu gry 🙂
Wybraliśmy scenariusz ataku Holendrów. Z 8 etapów udało nam się rozegrać połowę. Rozgrywka była płynna dzięki Igorowi, dla którego Wielkie Dzięki, za świetne przypomnienie zasad mi, a wytłumaczenie ich Konradowi.
Oczywiście rozgrywki toczyły się także na innych stołach.
Grano kilka razy w Grę o Tron. Rozegrano partię Sukcesorów. Łukasz Wrona prezentował swoje nowe dzieło, które za 3-4 miesiące powinno trafić do sprzedaży – Piekło okopów – wybitnie taktyczną grę z okresu I Wojny Światowej. W sobotnie przedpołudnie Konrad wraz z Leliwą toczył zażarte boje pod Aspern i Essling
Konrad jako Napoleon pod Aspern i Essling.
Łukasz z Ryszardem walczyli pod Wimpfem w czasie Wojny 30-letniej. Obok Ryto i Renald zmagali się o tytuł bazileusa. Była nieśmiertelna Virgin Queen. No i były gry starożytne wydawnictwa Ecola
Małgosia z Ecola przy Senecie z młodym adeptem planszówek i jego mamą.
Raleen prezentował swoją Ostrołękę (muszę przyznać – piękna mapa, ale mocno przeciętnie prezentują się na niej żetony, które są zbyt ciemne i mało „przejrzyste”), a Michał Raubritter przywiózł Wojny włoskie.
Wojny włoskie Raubrittera.
Słowem – działo się wiele. Ja zrealizowałem swój plan „growy” w 100% – we wszystko w co się umówiłem zagrałem.
Liczę na kolejne krakowskie Manewry 🙂